Dla dwóch wspaniałych, może nawet najwspanialszych osób, jakie tu poznałam. Dwóch osób, przez które, albo może dzięki którym, piszę tę historię.

Madyno, Baranku, kocham was obie.

sobota, 19 stycznia 2013

[4] Spróbowałabyś mnie nie kochać


- To się nie uda, mówię wam.
- Uda się. Jakoś to ogarniemy.
- Niby jak masz zamiar to ogarnąć, Winiarski? Naprawdę zamierzasz zaprosić całą drużynę do siebie? Do jednego pomieszczenia? Z rodzinami?
Bartman uniósł z powątpiewaniem brwi.
- Będzie ci raczej ciężko to opanować - stwierdził Kubiak.
- Dagmara to zaproponowała - odparł Winiarski. - Damy radę, chłopaki.
Cisza panująca w szatni w ośrodku w Spale była wręcz nienaturalna. Wszyscy wpatrywali się w Winiara z zainteresowaniem.
Wspólna wigilia Bożego Narodzenia w domu jednego z zawodników mogła oznaczać albo fantastyczne święta, albo gigantyczną katastrofę. Oczywiście siatkarze mieli nadzieję na to pierwsze, ale rozum podpowiadał raczej drugą wersję.
- Ja się na to piszę - stwierdził radośnie Ignaczak, przerywając ciszę. - Iwona się ucieszy, nie będzie musiała sprzątać w domu. I dzieciaki będą miały frajdę, Oliwier i Sebastian się lubią, Dominika też się ucieszy, jak będzie Wiki Zagumnego, a najmniejszymi ktoś się zajmie.
- Znając życie ja - mruknął Kubiak, nerwowo zerkając na ekran telefonu. Julka nie dzwoniła, nie pisała. Milczała.
- Nie nasza wina, że dzieciaki cię lubią, Kruszyna - odparł Możdżonek. Ignaczak zaśmiał się gdzieś za jego plecami, wyjmując z torby kamerę.
- Drzewiec, coś się na rymy bierze - zawołał. - Kiedy Drzewo nie zrymuje, śnieg boisko lodem skuje - dodał śpiewnym głosem, nagrywając przebierającego się w kącie Nowakowskiego.
- Igła, coś ci chyba nie wyszło - mruknął Piotrek, niecierpliwie machając w stronę kamery. - Zabieraj się stąd, tym razem nie ma podziwiania Pita brzucha.
- I w tym momencie zbiorowy jęk dziewczyn - ogłosił uroczyście Krzysiek, a reszta siatkarzy, jak na zawołanie, jęknęła falsetem. Ignaczak roześmiał się głośno, a za nim cała drużyna. Kubiak uśmiechnął się krzywo.
Julka nadal milczała.
Bartman podszedł do przyjaciela i oparł mu łokieć o ramię.
- Weźmiesz Julę? - spytał. Michał wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Nie odzywała się do mnie dzisiaj - wyjaśnił półgłosem. Ignaczak nagrywał nieudolne próby rymowania podjęte przez Winiarskiego i Jarosza. - Pojadę do niej - dodał Kruszyna. Bartman milczał na początku. Nie potrafił pomóc przyjacielowi, raniło go to, a jednocześnie wiedział, że nieudolnymi próbami składania sypiącego się związku Kubiaka i Julii mógł ich tylko bardziej pokaleczyć.
- Misiek, pamiętaj, że zawsze możesz do mnie zadzwonić - odezwał się w końcu. Kubiak uśmiechnął się do przyjaciela.
- Dzięki, Zibi - mruknął. - To naprawdę wiele znaczy.
 - Wiem, Michał.
- To kto już wie, że będzie? - zawołał Winiarski, próbując przekrzyczeć gwar panujący w szatni. Igła podniósł rękę, wymachując nią jak szalony nad głowami kolegów, Nowakowski pokiwał głową, Bartman i Kubiak jednocześnie przytaknęli na głos. - Reszta?
- Odezwiemy się, Winiar - powiedział Zagumny. - Tak będzie najprościej.
Guma, głos rozsądku kadry.
Reszta drużyny przystała na pomysł Pawła, ubierając się powoli. Radosny gwar irytował Kubiaka, tak jak rozmowy o Bożym Narodzeniu, najbardziej rodzinnych świętach.
Chciał już stamtąd wyjść, chciał już jechać do Julki.
Przede wszystkim chciał, by oboje byli razem wreszcie szczęśliwi.

Siedziała na wycieraczce pod jego drzwiami, bawiąc się kosmykami ciemnych włosów. Kiedy stanął przed nią, podniosła głowę, uśmiechając się szeroko.
- Co ty tu robisz, Nika? - spytał Bartman, kucając przed dziewczyną. Brunetka wzruszyła lekko ramionami.
- Chyba po prostu się stęskniłam za moim ulubionym siatkarzem - mruknęła, całując mężczyznę w policzek. Przejechała palcami po jego nieogolonej szczęce, wdychając woń jego ulubionych perfum. Objął ją wpół i podniósł delikatnie, stawiając na podłodze przed drzwiami prowadzącymi do jego mieszkania.
- Pozwolisz mi nas wpuścić do środka? - spytał nieco ironicznie. Zaśmiała się i odsunęła, chwytając nadgarstek jego wolnej ręki. Bartman włożył klucz do zamka i przekręcił go szybkim, wprawnym ruchem. Dominika minęła go szybko i pierwsza weszła do środka. Zbyszek zatrzymał się na chwilę w progu, obserwując dziewczynę. Nie przestawała go intrygować.
- Spędźmy razem święta - wypalił nagle, nie myśląc nad tym, co mówi. Dominika zatrzymała się wpół kroku i spojrzała na niego ze zdziwieniem w ciemnych oczach. - Chodź ze mną na Wigilię do Winiarskiego. Z chłopakami z kadry.
Milczała, wpatrując się w niego, wyjątkowo poważna. Siatkarz zacisnął dłonie w pięści. Odmówi, pomyślał, odmówi, a ty musiałeś z tym wyskoczyć, idioto. Dopiero się poznaliście.
- Chętnie - odparła w końcu, uśmiechając się szeroko. Bartman odetchnął z ulgą.
- Przedstawię ci chłopaków, będą z żonami, a dziewczyny są naprawdę w porządku, szczególnie Daga, znaczy Dagmara Winiarska, żona Winiara, i mają świetnego synka, Oliwiera, Igła też ma fajne dzieciaki, Szampon też, znaczy Mariusz Wlazły, z Pauliną i Arkiem, a tak w ogóle...
- Ej, ej, przystopuj - zaśmiała się Dominika. - Nie nakręcaj się tak, Zbyszek. Spokojnie, nie musisz wszystkiego mówić od razu.
- Nie muszę? - spytał natychmiast Bartman. - Znaczy chcę. Chcę, żebyś wiedziała. Wszystko. Już. Teraz.
- A nie lepiej rozłożyć to w czasie? - zapytała. - No wiesz, dać sobie czas na poznawanie się. Mieć jakąś niespodziankę. - Przygryzła lekko dolną wargę. - Ty też wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz, Zibi.
Podszedł do niej i objął ją delikatnie, przyciągając do siebie. Czuł ciepło bijące od jej ciała, w ciszy słyszał bicie jej kochanego serca. Ciemne tęczówki dziewczyny iskrzyły pod siateczką czarnych rzęs. Była taka piękna, taka idealna, bliższa, niż kiedykolwiek o tym marzył. Była jego, to nagle stało się największym sukcesem w życiu Bartmana. Dominika, tak przy nim filigranowa, w jego objęciach, całująca jego usta, uśmiechająca się do niego. Zakochał się, nigdy wcześniej nie kochał nikogo tak mocno.
- Chcę się dowiedzieć - szepnął. - Chcę wiedzieć o tobie wszystko, Nika. Kocham cię.
Wspięła się na palce i złożyła delikatny, miękki pocałunek na jego wargach.
- Ja ciebie też kocham - odparła. - Najbardziej na świecie.
- Kocham cię jak siatkówkę, Nika, wiesz? A to znaczy cholernie mocno.
- Wiem, Zbyszek - mruknęła, uśmiechając się szeroko.

- Julia! - krzyknął Kubiak, waląc pięściami w drzwi jej mieszkania. - Wiem, że tam jesteś, do cholery, otwórz albo wyważę te cholerne drzwi!
Odsunął się o krok, przygotowany spełnić swoje obietnice, kiedy usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w zamku i drzwi uchyliły się lekko.
- Nawet pouczyć się w spokoju nie można? - mruknęła blondynka, splatając ręce na piersiach przed Kubiakiem. - Nigdy nie odpuścisz, nie?
Kruszyna pokręcił głową, przyglądając jej się z uwagą.
- Dlaczego płakałaś? - spytał cicho. Nie odpowiedziała. Cofnęła się o dwa kroki.
- Wejdź, Michał. I zamknij drzwi - poprosiła, odwracając się i idąc do kuchni. Siatkarz szybko przekroczył próg mieszkania i ruszył za ukochaną. Blondynka usiadła na blacie kuchennym, w dłoniach ściskając kubek wypełniony czarnym, gorącym napojem.
- Porozmawiasz ze mną? - spytał łagodnie, stając przed nią. Delikatnie chwycił jej nadgarstki, mając nadzieję, że w ten sposób choć trochę ją uspokoi, doda jej otuchy. Uśmiechnęła się blado.
- Nie chcę wracać na święta do pustego domu - mruknęła. Siatkarz delikatnie pocałował ją w czubek nosa.
- To nie wracaj - odparł. - Chodź ze mną na Wigilię do Winiarskich. Spędź ze mną  te święta, Julka - poprosił.
Wahała się, wyraźnie to widział. Nie wiedziała, co zrobić, taka mała, zagubiona istotka. Chciał ją chronić przed światem.
- W porządku - powiedziała w końcu. Uśmiechnęła się do niego szerzej, odstawiając kubek, i zarzuciła mu ręce na szyję. Przylgnęła do niego całym swoim ciałem, oplatając go nogami. Wargi zatopiła w jego ustach, jakby nigdy więcej miała go już nie zobaczyć. Odpowiedział na pocałunek, zdejmując z niej bluzkę.
- Kocham cię, Kubiak - wyszeptała. Odsunął się od niej i błyskawicznie pozbył swojej części garderoby. - Chodź tu - mruknęła, zeskakując z blatu, prawie już pozbawiona ubrań przez siatkarza. Wspięła się na palce i zaczęła całować go po szyi, błądząc palcami po umięśnionym torsie. Pchnął ją lekko na ścianę i natychmiast znalazł się tuż przy niej, przyciskając ją do siebie.
- Spróbowałabyś mnie nie kochać - szepnął, gryząc ją w płatek ucha. Uśmiechnęła się lekko, unosząc lekko brwi.
- Co mi zrobisz? - spytała złośliwie. Przycisnął ją mocniej do ściany, błądząc dłońmi po jej nagim ciele.
- Zaraz się przekonasz - obiecał.

Tłum ludzi w domu Winiarskich zdawał się być dziwnie zadowolony ze swojej obecności. Lubili się, lubili spędzać ze sobą czas, a na tę Wigilię przyszło więcej osób, niż początkowo oczekiwano. Ignaczak posłusznie oddał kamerę żonie i bawił się z małym Oliwierem Winiarskim, Możdżonek, Nowakowski i Kurek dyskutowali zawzięcie, Winiarski i Wlazły pomagali Dagmarze i Paulinie w kuchni, Bartman całował w kącie Dominikę, a Kubiak ściskał mocno dłoń spłoszonej Julii. Blondynka bystrym wzrokiem obserwowała ludzi stłoczonych w domu Michała Winiarskiego.
- Co się dzieje, Jula? - spytał Kubiak, kolejny raz tego wieczoru. Wzruszyła ramionami, nie odpowiedziała. Jakby się czegoś bała. Siatkarz objął ją, ale wyślizgnęła się z uścisku.
- Chodź - mruknęła, ruszając w stronę schodów prowadzących na piętro domu Winiarskich. Poszedł za nią, nie mając pojęcia, o co chodziło blondynce. Znaleźli się w sypialni Michała i Dagmary. Julia zamknęła drzwi, tłumiąc hałasy dobiegające z parteru.
- O co chodzi? - zapytał siatkarz. Stanęła przed nim, niepewnie zerkając ponad jego głowę.
- Jemioła - szepnęła, zamykając oczy. Nie wahał się, pocałował ją lekko, najnaturalniej w świecie, jakby miał to robić do końca życia, co roku całować ją pod jemiołą w Boże Narodzenie, najbardziej magiczne i rodzinne święta.
- Kocham cię, Julka - powiedział, uśmiechając się do niej ciepło. Spojrzała mu prosto w wesołe, zielonkawe oczy. Nagle zauważył, że jego Julka się zmieniła. Kiedyś była impulsywna, żywiołowa, ostatnio przycichła. Powoli przestawał ją poznawać.
- Michał... - szepnęła. Wyczuł w jej głosie ból. Ogarnął go niewytłumaczalny, niemalże paniczny strach, jakby jego podświadomość wyczuła jakieś dziwne zagrożenie w tym wszystkim.
- Co się dzieje, skarbie? - zapytał, ujmując jej twarz w dłonie. Widział w jej oczach, że chciała uciec, ale nawet nie drgnęła. Tylko w jej szarozielonych oczach zalśniły pierwsze łzy.
- To koniec, Michał - powiedziała pustym głosem. - To... koniec. Przepraszam.
Cofnął się o krok, wpatrując się w nią z przerażeniem.                              
- Dlaczego? - spytał cicho. Przygryzła wargi, patrząc na siatkarza z bólem i poczuciem winy.
- To... to się po prostu skończyło. Dawno temu.
Nieprzytomnie pokiwał głową, nadal obserwując blondynkę. Podeszła do niego i pocałowała go delikatnie w policzek.
- Bądź szczęśliwy, Michał - wyszeptała. Wyszła z pomieszczenia, zostawiając go tam samego, stojącego na środku pokoju, z rękoma luźnie opuszczonymi wzdłuż ciała i rozpaczliwym wzrokiem wlepionym w jemiołę pod sufitem.
Po godzinie Bartman, Dominika i Michał Winiarski znaleźli go dokładnie w takiej samej pozycji, ze łzami spływającymi po policzkach.


~*~
Świąteczny, mało radosny rozdział.
Cieszmy się, że chociaż Zbyszkowi i Dominice się układa.
Sad Kubiak is sad.