Taka przyjaźń jest tylko jedna na milion. Tak rzadko
ludzie, którzy mogą być najlepszymi przyjaciółmi mają szansę się spotkać.
Często żyją setki kilometrów od siebie, nawet nie wiedząc o swoim istnieniu,
nie wiedząc, że ta jedyna osoba, która by ich rozumiała, naprawdę gdzieś żyje,
oddycha i czyta poranną gazetę przy kubku kawy. Ludzie żyją nieszczęśliwi, bo
nie mają nikogo, kto mógłby ukoić ich ból. Tu nie pomaga miłość. Miłość
generuje cierpienie, przyjaźń pozwala je ukoić. Przyjaciel, to ta jedna osoba, która
bywa całym światem, ale umie po cichu odejść w kąt i nie wracać, jeśli tego
potrzebuje lub chce ta druga osoba. Tylko nieliczni mają to szczęście, że mogą
spotkać swojego najlepszego przyjaciela. Raz, dwa razy, czasami zostać na
zawsze, czasami minąć się na korytarzu, na ulicy, nie zwracając na siebie
uwagi. Ale w tym jednym przypadku na milion dwie osoby zostają najlepszymi
przyjaciółmi, na dobre i na złe, bez względu na wszystko. Spędzają ze sobą całe
dnie, wspierają się w każdym problemie. A czasami mają wyjątkowe szczęście.
Pracują razem. Uprawiają ten sam sport. Grają razem w klubie, w reprezentacji. I
wspierają się w każdym trudnym momencie.
Kubiak nie potrafił zliczyć momentów, w których Zbyszek
popychał go do działania, a Bartman nie miał pojęcia, ile już razy Misiek
ratował go z opresji. Doskonale się uzupełniali, zarówno na boisku, jak i w
życiu prywatnym. Idealny układ, idealna przyjaźń. Kubiak był tym spokojnym,
zrównoważonym, często musiał pilnować Bartmana, by jego przyjaciel nie zrobił zbyt
wielu głupich, nierozsądnych rzeczy. Zbyszek, odważniejszy i dużo bardziej
impulsywny, prowokował Michała do działania, do podejmowania decyzji, popychał
go, kiedy tego potrzebował. Być może gdyby nie Zibi, Misiek nigdy nie zrobiłby
tego jednego, tak ważnego dla niego kroku. Gdyby nie Zibi, być może nigdy nie
poznałby swojej Julki. Gdyby nie Misiek, Zibi już dawno mógłby wylecieć z
kadry. Nawzajem sobie pomagali, najlepiej, jak tylko mogli. Bo na tym właśnie
polega przyjaźń.
- Misiek, nareszcie. Już myślałem, że będziesz nas gonił
na hulajnodze.
Bartman uśmiechnął się szeroko, widząc zdyszanego
przyjaciela ciągnącego za sobą walizkę i wypchaną po brzegi, sportową torbę
przez zatłoczone lotnisko w Warszawie.
- Zagadałem się z Julką - wyjaśnił, machając ręką w
stronę trenera Anastasiego. Rozejrzał się, szukając wzrokiem Krzyśka Ignaczaka
i jego nieodłącznej kamery. Na szczęście, Igła był zajęty nagrywaniem nowej
opaski Michała Winiarskiego, by zwracać uwagę na spóźnionego Kubiaka.
- Spędziłeś z nią miesiąc, praktycznie bez przerwy -
zauważył Zbyszek. - Aż tak ją kochasz? - roześmiał się. Michał zacisnął wargi.
- Martwię się o nią - przyznał półgłosem. - Wydaje mi
się, że dzieje się coś złego. Ale ona zaprzecza.
- Może masz rację. Może ci się wydaje - odparł Bartman.
Poklepał lekko przyjaciela po ramieniu. - Co by się miało niby dziać, Misiek?
Wzruszył ramionami. Pomachał z daleka w stronę kamery
Igły i spojrzał z powagą na przyjaciela.
- Zibi... coś ty taki radosny dziś? - spytał
podejrzliwie. Bartman uśmiechnął się.
- Poznałem dziewczynę - wyjaśnił. - Mam jej numer. Co
prawda ciężko będzie dzwonić z Japonii, ale jak wygramy ten turniej i wrócimy,
to się z nią umówię.
- Optymista - prychnął Kubiak. - Fanka? Jak ma na imię?
- Dominika. Fanka sportu, nie zawodników. Więc jest
dobrze - odparł Bartman, uśmiechając się szeroko. Michał pokręcił głową z
dezaprobatą.
- Jak się znowu przejedziesz na babie, Zibi, to ja cię
nie będę składał do kupy - obiecał.
- Będziesz, będziesz, Misiek - odparł Zbyszek. - Przecież
od tego są przyjaciele.
~*~
Green siatkarsko, Green o przyjaźni. I nie tylko.
BOŻEBOŻEBOŻE.
OdpowiedzUsuńAlem szczęśliwa, że już dzisiaj widzę prolog :3 Alem szczęśliwa, że masz pierwszy rozdział. Alem szczęśliwa, że widzę Zbychiała, Zbysia, Kubiaczka, Misia, ZB9, Dzika, Bartmana, OMGOMGOMGOMG!
no, ten.
Ty wiesz, jak ja się jaram. Bardzo. Cholera.
Czuję się super, bo też przytrafiło mi się znaleźć tą jedną osobę na milion, którą nazywam przyjaciółką od serca.
(BOŻEKUBIAKCOŚNASŁĄCZY)
nevermind.
Pisz, proszę. Pisz to. Bo to od początku jest idealne, a ja się zakochałam w tym opowiadaniu, w Zbyszku w tarapatach i w rozsądnym Dziku.
Po prostu pisz :3
Ojeju, ja słodziutko :D. Uwielbiam chłopaków, więc oczywiście będę często tutaj wpadać. Ich przyjaźń, cóż, hmm... jest jedyna w swoim rodzaju, powiedzmy ^^. Ale przyjaciela MUSI mieć każdy, nawet na tym drugim końcu świata, nawet takiego, o którym jeszcze nie wie ;)
OdpowiedzUsuńIgła i jego nieodłączna kamera ;3
Pozdrawiam!
Ten fragment o przyjaźni... cudowny jest. Piękny. Prawdziwy.<3
OdpowiedzUsuńI czuję, że to opowiadanie będzie świetne. Co mnie jakoś szczególnie nie dziwi, bo ty wszystko piszesz świetnie.
I tak sobie myślę, że żałuję, że nie umiem pokochać siatkówki. Bo gdybym ją pokochała, nie musiałabym jechać 300km, by spotkać swoich idoli. 40min jestem w Rzeszowie, kibicuję Skrze i wgl jaram się, bo siatka. I mniej by mnie to wyniosło Oo. Ale mniejsza z tym.
Pisz, pisz. Piszpiszpisz.
No, pisz.
:)*
ZBIGNIEW! <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńMój ulubiony bromance wszechczasów! Piszpiszpiszpisz :3
Żyję, ale co to za życie.
OdpowiedzUsuńCzuję, że wiesz jak reaguję na tego typu informację, pisanie i w ogóle. Asdfghjkl!
I bardzo, bardzo się cieszę, że robisz to co robisz i piszesz to co piszesz. Że piszesz o przyjaźni, że piszesz o NICH i że piszesz w ogóle. Jako, że przyjaźń jest najważniejsza, a ja wyznaję taką zasadę, podwójnie przyjemnie patrzeć jest na coś o przyjaźni właśnie. Czekam.
Fajnie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. u mnie tylko Zbyszek, albo aż Zbyszek ;DD
http://everythingiappreciate.blogspot.com/
More!!!!!
OdpowiedzUsuńthank you it translate well to english!
OdpowiedzUsuńWłaściwie końcówka rozdziału mogłaby być idealną definicją przyjaźni, nie ważne czy damskiej, męskiej czy każdej innej konfiguracji.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno i za treść, długość komentarza, jakoś nie mam weny na to :-(
Ciesze się z nowego opowiadania, ale troszkę mi smutno bo tęsknię za tymi wcześniejszymi. Szkoda, że ich kosztem zaczynasz coś nowego. Ale rozumiem kiedy wena dyktuje nam warunki, jesteśmy bezsilni.
Pisz i informuj na bieżąco :-)
Pozdrawiam Marzycielka
Michał i Zbyszek. Czyli na pewno będę czytać. Z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz to poinformuj mnie o nowym rozdziale. Będę wdzięczna:)
Zapraszam także do siebie na hen-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i greens-art-handmade.blogspot.com , gdzie pojawiły się nowe rozdziały.
Pozdrawiam i czekam na nexta:)