Dla dwóch wspaniałych, może nawet najwspanialszych osób, jakie tu poznałam. Dwóch osób, przez które, albo może dzięki którym, piszę tę historię.

Madyno, Baranku, kocham was obie.

środa, 19 grudnia 2012

[2] Zabrzmiało jak groźba, Nika


Kiedy się obudził nad ranem, już nie spała, obserwowała go spod półprzymkniętych powiek.
- Dzień dobry - mruknął Kubiak, uśmiechając się do Julii. Oparł głowę na zgiętej w łokciu ręce i spojrzał na nią. Milczała, wpatrując się w jego niebieskie tęczówki. Nie przeszkadzała mu ta cisza. Pogłaskał delikatnie zaciśnięte wargi ukochanej dziewczyny.
- Kocham cię, Michał - powiedziała nagle. Uśmiechnął się szerzej i pocałował ją w czubek zimnego nosa.
- Ja ciebie też, Julka - odparł, przyciągając ją do siebie. - Marzniesz, Jula - zauważył. Dziewczyna drżała, skulona pod kołdrą. Wtuliła się w silne ciało siatkarza.
- Nie jest mi zimno - mruknęła, przymykając oczy.
- To czemu się trzęsiesz? -  zapytał. Nie odpowiedziała od razu. Przez głowę natychmiast przebiegło jej tysiąc myśli, którymi powinna się podzielić z Kubiakiem, które chciała móc wypowiedzieć na głos, które tak bardzo ją przerażały. Wzruszyła ramionami, drapiąc go lekko po plecach.
- Nie wiem -  odparła. - Tak po prostu. Kocham cię.
Nie mógł oderwać od niej oczu. Tak bardzo za nią tęsknił i tak bardzo ją kochał. Znalazł tę miłość w beznadziejnym miejscu, w najbardziej rozpaczliwym punkcie swojego dotychczasowego życia, kiedy myślał, że już nic się nie ułoży. Wtedy spotkał Julię, przypadkiem, na ulicy. I postanowił zostać w jej życiu do końca.
- Ja też cię kocham - mruknął. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Muszę zaraz iść - powiedziała cicho. Zmarszczył brwi, przyglądając jej się z uwagą.
- Znowu ode mnie uciekasz - zauważył. Potrząsnęła głową, śmiejąc się cicho.
- Nigdy od ciebie nie uciekam, Misiek. Nie umiem cię zostawić, przecież wiesz. I to twoja wina - roześmiała się, dotykając wargami czubka nosa siatkarza. Wstała z łóżka, zgarniając po drodze swoje ubrania. Czuła na nagich plecach palący wzrok Kubiaka, ale nie odwróciła się. Może się bała.
- Chcę mieć z tobą dzieci, Julka - powiedział nagle. Zamarła. Podszedł do niej i objął ją delikatnie, muskając wargami skórę na odsłoniętym karku. - Wiem, że to poważne wyznanie, nie panikuj. Nie mówię, że teraz. Mówię tylko, że cię kocham, że chcę z tobą spędzić resztę życia. Chcę mieć z tobą rodzinę, Julka.
- Nie chcesz - mruknęła, wymykając się z jego objęć. Odwróciła się w jego stronę, zakładając powoli bluzkę. - Nie ze mną.
Uniósł lekko brwi, dotykając delikatnie palcami miękkiej skóry na jej policzku.
- Chcę mieć z tobą dzieci - powtórzył dobitnie. - Tylko z tobą.
Patrzył jej prosto w oczy. Uciekła wzrokiem w bok, nerwowo odgarniając włosy z czoła.
- Nie chcesz - szepnęła. - Nie chcesz, Michał. Uwierz mi.
Zacisnęła powieki, jakby powstrzymywała się od płaczu. Instynktownie wyciągnął ramiona i przycisnął ją mocno do siebie, głaszcząc po jasnych włosach. Wtuliła twarz w jego obojczyk, jak zwykle czuła się przy nim tak mała, jak dziecko. Krucha. Delikatna. A mimo wszystko silna.
- Byłabym fatalną matką, Misiek - odezwała się po kilku minutach, już głośniej, pewniejszym tonem. Siatkarz pokręcił głową.
- Byłabyś wspaniała - odparł. - Będziesz wspaniała, Julka. Zobaczysz. Będziemy szczęśliwi. Musimy być, prawda?
Nie odpowiedziała od razu. Odsunęła się od niego. Niebieskie oczy Kubiaka błyszczały nadzieją, szczęściem, radosnym wyczekiwaniem na ich wspólną przyszłość.
- Będziemy.
Uśmiechnęła się, kiwając lekko głową. Nie chciała go ranić całą prawdą. Ale ten pocałunek, którym ją obdarzył, pocałunek, który smakował jak zwycięstwo, był wystarczającym powodem, by dalej milczeć. By dalej kłamać.

- Zakochałem się, Michał.
Kubiak przewrócił oczami, patrząc z politowaniem na rozemocjonowanego Bartmana.
- W kim? - spytał Ignaczak. Cała reszta drużyny spojrzała na Zbyszka z rosnącym zainteresowaniem.
- Ciekawe, na jak długo tym razem - mruknął Marcin.
- Obstawiam tydzień - wtrącił Kurek.
- Ja dwa - dodał Winiarski.
- Góra miesiąc - uśmiechnął się Żygadło.
- Och, zamknijcie się - jęknął Bartman. - Nie znacie jej.
- A ty ją znasz? - spytał Bartek. - Dobra, dobra, już, będę grzeczny.
Zibi potargał ciemne włosy, patrząc rozpaczliwie na przyjaciela. Kubiak westchnął z rezygnacją.
- Korytarz, bo zachowujesz się jak nastolatka, a chłopaki nie dadzą ci żyć - mruknął. Wyszli z szatni, odprowadzani chichotem kolegów z drużyny.
- Wiem, że się zakochałeś, Zbyszek - powiedział Michał. - A możesz mi wyjaśnić, czemu ciągle to powtarzasz?
Bartman wzruszył ramionami, przyglądając się wzorkom na płytkach podłogowych. Nie umiał wyjaśnić tego, jak się czuł przez Dominikę. Jakby tracił część siebie, zdolność do racjonalnego myślenia, wszystkie zmysły, wszystkie myśli poza tymi związanymi z czarnowłosą. A mimo wszystko, w jakiś dziwny sposób mu się to podobało. To uczucie, plątanina emocji, podekscytowanie i swojego rodzaju niepewność, kiedy widział jej drobną sylwetkę.
- Nie wiem, czemu, Michał - mruknął. - Za cholerę.
Kubiak uśmiechnął się delikatnie, patrząc na przyjaciela. Bartman przypominał mu samego siebie, kiedy poznał Julię, kiedy zakochał się w niej jak szaleniec, jak się miało wkrótce okazać, na zawsze.
- Ja cię rozumiem - stwierdził. - Ale przy chłopakach sobie daruj. Niby każdy to zna, niby każdy przez to przeszedł, ale nie odpuszczą ci małego piekiełka.
- Wiem. - Bartman rozciągnął wargi w uśmiechu. - Dobry z ciebie przyjaciel, Kubiak.
Pokiwał głową. Wiedział o tym.

Znowu czekała na niego na huśtawce, roześmiana, z rozpuszczonymi, kruczoczarnymi włosami lśniącymi w słońcu.
- Zbyszek.
Zeskoczyła na ziemię, odgarnęła włosy z twarzy i uśmiechnęła się szeroko.
- Chodź do mnie - poprosiła. Podszedł do niej i pocałował ją na powitanie w czubek nosa, kładąc ręce na jej talii.
- Jestem - odparł, udając powagę. Potrząsnęła włosami, śmiejąc się cicho i głaszcząc go po policzku chłodnymi palcami.
- Chodź do mnie do mieszkania - sprostowała. - Mam kawę, jakieś chipsy, telewizor...
- Telewizor? Po co nam telewizor?
Bartman zamrugał oczami, patrząc na rozpromienioną twarz dziewczyny.
- Zima jest - przypomniała Dominika. - Koniec listopada dokładnie. No nie mów, że nie oglądasz skoków narciarskich.
Pokręcił powoli głową.
- To jest Małysz, tak? - spytał. Dziewczyna przewróciła oczami.
- Małysz nie skacze, ale tak, ta dyscyplina. - Chwyciła go za rękę i pociągnęła lekko. - Chodź. Wszystko ci wytłumaczę. Jeszcze pokochasz sporty zimowe.
- Zabrzmiało jak groźba, Nika - mruknął. Uśmiechnęła się. Nika. Lubiła to zdrobnienie.
- Może to była groźba, Zbyszek - odparła, śmiejąc się lekko. Pocałowała go w policzek i ruszyła przodem, kopiąc grudki śniegu niczym małe, rozbawione dziecko.
Fascynowała go wyjątkowo mocno.

- To jest Stoch. Potencjalnie następca Małysza, bo Małysz już nie skacze, skończył karierę. Czekaj, leci. Dobrze, nieźle. Ale wygrać nie ma szans.
Wpatrywał się w nią z rozbawieniem, stojącą przed telewizorem i zasłaniającą mu prawie cały ekran. Długie włosy opadały na plecy, zasłaniając kwiatowy nadruk na jej koszulce.
- Siatkarzom też tak kibicujesz jak temu Kubackiemu? - spytał. Odwróciła się, splatając ręce na piersiach.
- Kubackiego poznałam na konkursie w tamtym roku, jest niesamowicie miłym, fajnym facetem - odparła. Uśmiechnęła się przekornie i podeszła do niego. Niska, bardzo niska, przy prawie dwumetrowym siatkarzu. - Ale nie martw się. Tobie kibicuję bardziej.
Ujął jej twarz w swoje dłonie, patrząc w ciemnobrązowe, ciepłe, roześmiane oczy. Uśmiechała się do niego wesoło.
- Nika... - szepnął. Nie umiał ubrać w słowa wszystkich uczuć, które w nim krążyły, kiedy ją widział. Nie potrafił tego wypowiedzieć. Mógł tylko patrzyć.
- Będziesz tak stał, czy mnie jednak pocałujesz? - spytała cicho, unosząc przekornie brwi. Pochylił się i miękko dotknął jej warg swoimi ustami. Przeczesała palcami jego włosy, przywierając do niego całym ciałem. Czuła przyspieszone bicie jego serca.
- Chyba się zakochuję w siatkarzu - mruknęła, kiedy się od siebie oderwali. Bartman uśmiechnął się lekko. Nie powiedział, że on w Dominice zakochał się już dawno temu.

- Dlaczego nie chcesz mieć dzieci? - zapytał ją nagle, podnosząc głowę z jej kolan. Julia odwróciła wzrok, patrząc na telewizor w mieszkaniu Kubiaka.
- Michał, odpuść - poprosiła cicho. Chwycił ją za podbródek i zmusił do spojrzenia na niego.
- Julka, powiedz mi, dlaczego. Bo mnie nie kochasz? Bo nie chcesz ze mną być?
Jego pytania ją raniły, bo wiedziała, że w to wierzył. A ona nie potrafiła, nie mogła, nie była w stanie powiedzieć mu całej prawdy.
- To nie o to chodzi - mruknęła, przymykając oczy. - Zapomnij o tym, Misiek. Proszę cię.
Potrząsnął głową, patrząc na nią z uwagą, ze smutkiem. Nienawidziła tego smutku w jego oczach.
- Mogę o tym nie mówić, ale chyba znasz mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie zapomnę - odparł cicho. Westchnęła, gładząc jego nieogolone policzki, miękkie wargi, patrząc mu prosto w oczy i próbując się nie rozpłakać.
Tak bardzo ją kochał.
- Wiem, i tak będziesz do tego wracał - mruknęła zrezygnowana. Uparty, waleczny, twardy Kubiak. JEJ Kubiak.
Pocałowała go lekko, próbując zmazać swoje winy.

Przyjaciele. Rozumieli się niemalże bez słów.
- Misiek, co jest? - spytał Bartman, kiedy minął się w drzwiach mieszkania Kubiaka z Julią. - Julka coś zrobiła? Coś nie tak?
Michał uśmiechnął się lekko, wpuszczając Zbyszka do środka.
- Nic takiego, chyba - odparł po chwili. - Czekaj, czekaj... Czemu ty jesteś taki radosny, co?
Bartman zaśmiał się, zdejmując kurtkę.
- Nic takiego - stwierdził niewinnie. Kubiak pokiwał ironicznie głową.
- Mów - nakazał.
- Ty też mów.
- Nie ma o czym - mruknął Michał. Nabrał powietrza do płuc. - Powiedziałem Julce, że chcę mieć z nią dzieci. Próbowała mi wmówić, że mi się wydaje. Tyle. Koniec historii.
- Pocałowałem Dominikę - przyznał Bartman. - A ty ją wystraszyłeś, Kubiak. Tyle. Przecież to widać, jak ona cię kocha.
Michał skinął głową, usilnie starając się uwierzyć w słowa przyjaciela.
- A Dominika chyba się we mnie zakochuje - dodał Zbyszek.
- Aż podskakujesz z tej radości - mruknął Misiek. - Ślubu jeszcze nie bierzecie, obsiądź, Zibi, bo się rozregulujesz i nie będziesz mógł w piłkę trafić.
- Umiesz zepsuć nastrój, Dziku - burknął Bartman. Kubiak przyjrzał mu się z rozbawieniem.
- Od tego są przyjaciele, Zbyszek.


~*~
Pozdrowienia dla wszystkich czytających od mojej kochanej, jedynej, najwspanialszej przyjaciółki - Darge:)
Także tego. Nie podoba mi się ten rozdział. Nope.